sobota, 18 sierpnia 2012

Prolog.

Czerwiec 2012, Londyn

Tak jak zwykle, po każdej próbie, wróciłem do naszego wspólnego mieszkania. Spodziewałem się zastać tam Jesse, gotującą kolację lub oglądającą telewizor, ale tak nie było.
Przywitał mnie pusty, ciemny dom. 
- Jesse?! - zawołałem.
Odpowiedziała mi cisza. Sprawdziłem salon, kuchnię, sypialnię. Nie było jej.
Kartka leżąca na łóżku, przykuła moją uwagę.
Usiadłem na podłodze, oparłem się o łóżko i rozłożyłem kartkę.

Liamie.
Wiem, że to beznadziejny sposób na zerwanie, ale nie byłabym wstanie Ci tego powiedzieć w twarz. Tak, zbyt bardzo to boli.
Miałeś ostatnio wrażenie, że coś jest nie tak. Miałeś rację.
Już Cię nie kocham, ale te słowa stawały mi kością w gardle, za każdym razem gdy chciałam Ci to powiedzieć.
Tak będzie najlepiej dla nas wszystkich.
Nie musisz się za nic obwiniać, nie ma w tym twojej winy.
Nie martw się, raczej się nie spotkamy w Londynie, wyjeżdżam.
Jeszcze nie wiem gdzie, ale nie szukaj mnie. To nie ma sensu.
Mam nadzieję, że kiedyś spotkasz tą jedyną.
Żałuję, że to nie ja, ale z czasem na pewno byś się o tym przekonał.


Jesse.    

Zmiąłem list i rzuciłem nim o ścianę. Zaśmiałem się gorzko. 
Tego by nikt nie przewidział, uciekła ode mnie dziewczyna i to jaka. Ta, której planowałem oświadczyć się na Boże Narodzenie. Ironia losu.
Z ciężkim sercem wstałem z podłogi i sprawdziłem, tak dla pewności, szafki Jesse. Były puste. 
Rozejrzałem się po pokoju. Zniknęły także nasze zdjęcia. 
Uderzyłem pięścią w ścianę. Ból fizyczny stłumił nieco ból serca.
Mam jej nie szukać. 
Skoro tego pragnie... Chociaż wszystko we mnie krzyczy, żebym ją szukał, odzyskał utraconą miłość...
Uszanuję jej decyzję, choćby nie wiem jak bolało, nie będę jej szukać.
Spojrzałem na jedyne zdjęcie jakie mi pozostawiła, z tegorocznych urodzin Harry'ego. Byliśmy wtedy tacy szczęśliwi.
- Masz to czego chciałaś. - szepnąłem.

1 komentarz: