wtorek, 28 sierpnia 2012

Central Park.

Leżałam na kanapie jedząc pyszne buritto, które przyrządził Michael. Tego mi było trzeba, po stresie jaki zafundowało mi spotkanie z Louisem.
Zastanawiałam się, dlaczego oni tu przyjechali. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że jutro są urodziny Liama i pewnie przyjechali je świętować.
Do salonu wszedł Mike.
- Co powiesz na mały wypad na miasto? - spytał.
- Teraz? - odparłam unosząc brew.
- Noo. Jeszcze nie jest tak późno. Może poszlibyśmy do kina, albo gdzieś? Po co tak siedzieć w domu.
- No dobra, tylko się przebiorę.
Powoli zwlokłam się z kanapy i poszłam do swojego pokoju. Wybór ubrania nie był łatwy. Musiałam znaleźć koszulkę, która by maskowała mój brzuch.
Nie to żebym się wstydziła tego, że jestem w ciąży, ale paparazzi jeszcze trochę się mną interesowali. A skoro oni są w mieście... wolałabym żeby się nie dowiedzieli.
W końcu zdecydowałam się na to <klik>. Podkreśliłam oczy kredką, rzęsy pociągnęłam tuszem, jeszcze tylko włosy podkręciłam lokówką i byłam gotowa do wyjścia.
Mimo, że słońce już dawno zaszło, na dworze nadal było stosunkowo ciepło.
Szliśmy powoli ulicą i zastanawialiśmy się, co będziemy robić. Stwierdziliśmy, że pospacerujemy po Central Parku, a potem wpadniemy na pyszną pizzę do Little Italy.
Park zawsze wyglądał pięknie nocą. Nie było tu wtedy tak tłoczno jak za dnia, a księżycowa poświata sprawiała, że panował tu magiczny nastrój.
Ostatnio spacerowałam tu nocą z Liamem, kiedy mieli tu koncert. Był to nas ostatni wspólny wyjazd.
Westchnęłam.
Cholera, nie powinnam o tym myśleć. Tylko psułam sobie humor.
Szliśmy przed siebie i Mike opowiadał mi co się działo dziś w galerii, potem mu opowiedziałam o tym jak spotkałam Louisa.
- Jesse, powinnaś mi o tym wcześniej powiedzieć. - stwierdził trochę zły na mnie. - Na pewno bardzo się zestresowałaś.
Ludzie, on się bardziej przejmował tą ciążą niż ja. Czasami miałam wrażenie, że to on jest babą w ciąży.
- Hola, hola, spokojnie. Już jest dobrze. - objęłam jego twarz dłońmi. - Nic mi nie jest. Spotkaliśmy się raz i to przypadkiem. Nie mam zamiaru odnawiać znajomości. To już zamknięty rozdział w moim życiu. Uspokój się, Michael. Wszystko będzie dobrze.
- Okej.
Wiecie co? Ten dzień jest jakiś porąbany. Spytacie, dlaczego?
Bo spotkałam Louisa, mój przyjaciel panikuje, kiedy się o tym dowiaduje, a teraz spotykam mojego ex. Z jego nową dziewczyną - Danielle.
Taa, w tym mieście jest tyle różnych miejsc, ale oni musieli wybrać się akurat tu.
Zauważyłam, że Liam jest w równym stopniu zachwycony tym spotkaniem co ja.
- Cześć... Liam. - powiedziałam.
Skrzywiłam się, to musiało wyglądać tak jakbym zaraz miała pocałować Mike'a. Dlaczego się tym przejmuję.
- Cześć Jesse. - patrząc na mnie z nieprzeniknioną miną, ale z oczami pełnymi smutku i bólu. Odwrócił się do Michaela. - Cześć Mike.
- Cześć wam. - powiedziała nieco skrępowana Dan. Atmosfera napięcia musiała się udzielić i jej.
- Danielle, to jest moja była dziewczyna - Jesse i jej chłopak - Michael. Jesse, Mike, to jest Danielle, moja dziewczyna.
Ta sytuacja była komiczna. Żadne z nas nie wiedziało jak się zachować.
W końcu się odezwałam.
- Przyjaciel.
- Co? - spytał Li.
- Mike jest moim przyjacielem, nie chłopakiem.
- Ach, tak. - nie był zbyt przekonany.
Dlaczego ziemia się pode mną nie zapada?
- To co u ciebie?
Patrzyłam na niego i nie wiedziałam co mu odpowiedzieć. Jego twarz miała taki szczery wyraz.
Nie myśl o tym. On cię już nie kocha, TY go nie kochasz. Skup się.
Wariatka, nadal go kochasz. Rozum możesz mamić gadkami o tym, że nic do niego nie czujesz, ale serca nie oszukasz.
Szlag! Jeśli dotrwam do końca tego wieczoru przy zdrowych zmysłach, to będzie cud.
- Umm... u mnie wszystko w porządku. W jak najlepszym. - kogo ja chcę oszukać? Mnie czy jego? Bo mam wrażenie, że nas oboje. - A u ciebie?
- Taa, też bardzo dobrze.
Spojrzałam na Mike'a, który stał obok mnie i gapił się na Danielle. Zabije go kiedyś.
- Yyy... sorki, ale my z Michaelem bardzo się spieszymy. - złapałam go za rękę i pociągnęłam. - To pa.
- Jesse! - krzyknął za mną Liam.
Odwróciłam się i przystanęłam na chwilę.
- Spotkamy się jeszcze? - spytał.
- Jasne. - odparłam, a w duchu pomyślałam: "Nigdy w życiu, a na pewno nie z mojej woli."
Szarpnęłam Mike'a za rękaw i poszłam w kierunku wyjścia z parku.
- Dokąd tak pędzisz? - wysapał.
- Jak najdalej stąd, a najlepiej do domu. - powiedziałam. - Po co ja się w ogóle dałam namówić na to wyjście z domu.
- I tak kiedyś byś go spotkała.
- Myślisz, że się zorientował?
- Nie wiem. - zastanawiał się przez chwilę. - Nie, raczej nie. Aż tak tego po tobie nie widać.
- To dobrze. - zatrzymałam się na chwilę, żeby zaczerpnąć powietrza.
Byłam tak wytrącona z równowagi tym spotkaniem, że zrezygnowaliśmy z wypadu na pizzę i wróciliśmy do domu.
Wzięłam długi odprężający prysznic i położyłam się w łóżku.
- Ten dzień jest całkowicie pokręcony, Taylor. - szeptałam głaszcząc brzuch. - Przez te 2 miesiące nic się nie zmieniło, nadal kocham twojego tatę. Może nawet jeszcze bardziej.
Westchnęłam ciężko.
Tuż przed zaśnięciem, usłyszałam dźwięk sms'a.
Lecz go nie przeczytałam, bo zmorzył mnie sen. Gwałtowne emocje bywają strasznie męczące.

1 komentarz:

  1. Świetny ! Zresztą jak wszystko co piszesz !
    Już się nie mogę doczekać nn !

    OdpowiedzUsuń